5. Tak, świnia była ze mnie okropna, a wyobrażałem sobie, że jestem aniołem.

9 | dodaj
Cały czerwiec tu nie zaglądałam, więc śmiało - zlinczujcie mnie, bo należy się.
Nie tylko o tym chciałam napisać, bo ileż można się użalać. Skończyłam gimnazjum i z dumą mogę przyznać, że do jutra jestem bez szkoły. Ale już nie gimbus, którym zresztą nigdy nie byłam. Należałam do wąskiego grona gimnazjalistów, w żadnym wypadku do, wymienionych wyżej gimbusów. Same te określenia wydają się aż nazbyt śmieszne. Wszakże wracając do tematu, skończyłam szkołę ze średnią 5,24. Opłaciło się prawie w ogóle nie wychodzić z domu, oglądać seriale tylko raz na tydzień i w ogóle zachowywać się jak pustelnik z Balladyny. Zadowolona jestem bardzo, ale byłabym jeszcze bardziej, gdyby jutrzejsze wyniki rekrutacji okazały się pomyślne. Im więcej o tym myślę, tym gorzej się czuję. A uwierzcie, myślę o tym całymi dniami.
Pod względem emocjonalnym zeszły miesiąc był dla mnie katorgą. Koniec gimnazjum, rozstanie z klasą i nauczycielami, wyjazd Niemców. Wyłam jak bóbr, aż wstyd się przyznać. Brakować mi będzie tych wszystkich oszołomów z 3A, zabawnych chwil, a także tych smutnych. Generalnie będę tęsknić cholernie, bo nie wiadomo jaka klasa trafi mi się w szkole średniej. Fajnie byłoby spotkać się kiedyś, nawet po latach. Ponownie zobaczyć znajome roześmiane twarze, ponarzekać na natłok obowiązków szkolnych, "poodpisywać zadania". Ostatnia myśl bardzo mi znana, bo cały rok męczyli mnie o nią non stop. I za każdym razem mówiłam: "Ja już ci więcej nie dam odpisać. Do końca roku sam rób zadania", choć stale to robiłam. To się chyba nazywa dobre serce dla nicponi. Napomknę jeszcze o nauczycielach, nim przejdę do następnego akapitu o wymianie. Nigdy, przenigdy nie trafię na tak cudowne Panie, jakimi były moja wychowawczyni oraz Pani od biologii i chemii. Tyle śmiechu, żartów, rozmów dosłownie o wszystkim, łez przy ostatnim uścisku (dobrze, teraz się popłakałam - znów). Mówiąc krótko - zżyłam się z tymi ludźmi i boli, że odchodzę inną ścieżką. A jeśli przyjmą mnie do Wymarzonej Szkoły to będę na tej drodze sama jedyna, bo reszta znajomych nie będzie się kształcić w mieście tym samym, co ja.
Wymiana była przeżyciem przecudnym i chętnie pojechałabym na nią po raz kolejny. Niestety w cudowności swej były też trwogi, a mianowicie niektóre niemieckie dziewczyny naprawdę były wredne. Pomijając jednak te zbędne szczegóły... Kiedy byliśmy w Niemczech prawie wcale nie narzekałam, co jest moim małym codziennym obyczajem. Zwiedzaliśmy, bolały mnie nogi, ale starałam się o tym zapomnieć. Architektura tam była piękna, całkiem odmienna niż w Polsce. I niby wszystko takie tanie to do kraju wróciłam z ''worem'' kosmetyków dobrych firm. Właśnie przy wyjeździe z Niemiec uroniłam pierwszą łzę, która przy następnej sposobności zmieniła się w potok. Moim problemem jest właśnie to, że spajam się z ludźmi. Nawet przez stosunkowo krótki okres dwóch tygodni. Podczas naszego pobytu w Niemczech było wiele zabawnych (nie dla każdego) sytuacji, podczas których niektórzy wypadli z kajaka do wody (mówiłam!), niektórzy (ja) popłynęli w całkowicie inną stronę, byli prześladowani, rozmawiali po polsku w niemieckiej restauracji. Kiedy nasi zagraniczni koledzy przyjechali do Polski śmiechu także nie brakowało. Przyznam, że będą z tego wspomnienia. I to jeszcze jakie!
Napiszę niedługo, obiecuję. Teraz mój brzuch (nazywam go czasem vel motor) domaga się paliwa, bo dochodzi jedenasta, a go jeszcze nie dostał. Dnia jutrzejszego rozstrzygnie się wiele spraw, które poruszyć będę miała okazję. Będzie albo szczęśliwie, albo przeraźliwie smutno.
Created by Agata for WioskaSzablonĂłw. Technologia blogger.