5. Tak, świnia była ze mnie okropna, a wyobrażałem sobie, że jestem aniołem.

Cały czerwiec tu nie zaglądałam, więc śmiało - zlinczujcie mnie, bo należy się.
Nie tylko o tym chciałam napisać, bo ileż można się użalać. Skończyłam gimnazjum i z dumą mogę przyznać, że do jutra jestem bez szkoły. Ale już nie gimbus, którym zresztą nigdy nie byłam. Należałam do wąskiego grona gimnazjalistów, w żadnym wypadku do, wymienionych wyżej gimbusów. Same te określenia wydają się aż nazbyt śmieszne. Wszakże wracając do tematu, skończyłam szkołę ze średnią 5,24. Opłaciło się prawie w ogóle nie wychodzić z domu, oglądać seriale tylko raz na tydzień i w ogóle zachowywać się jak pustelnik z Balladyny. Zadowolona jestem bardzo, ale byłabym jeszcze bardziej, gdyby jutrzejsze wyniki rekrutacji okazały się pomyślne. Im więcej o tym myślę, tym gorzej się czuję. A uwierzcie, myślę o tym całymi dniami.
Pod względem emocjonalnym zeszły miesiąc był dla mnie katorgą. Koniec gimnazjum, rozstanie z klasą i nauczycielami, wyjazd Niemców. Wyłam jak bóbr, aż wstyd się przyznać. Brakować mi będzie tych wszystkich oszołomów z 3A, zabawnych chwil, a także tych smutnych. Generalnie będę tęsknić cholernie, bo nie wiadomo jaka klasa trafi mi się w szkole średniej. Fajnie byłoby spotkać się kiedyś, nawet po latach. Ponownie zobaczyć znajome roześmiane twarze, ponarzekać na natłok obowiązków szkolnych, "poodpisywać zadania". Ostatnia myśl bardzo mi znana, bo cały rok męczyli mnie o nią non stop. I za każdym razem mówiłam: "Ja już ci więcej nie dam odpisać. Do końca roku sam rób zadania", choć stale to robiłam. To się chyba nazywa dobre serce dla nicponi. Napomknę jeszcze o nauczycielach, nim przejdę do następnego akapitu o wymianie. Nigdy, przenigdy nie trafię na tak cudowne Panie, jakimi były moja wychowawczyni oraz Pani od biologii i chemii. Tyle śmiechu, żartów, rozmów dosłownie o wszystkim, łez przy ostatnim uścisku (dobrze, teraz się popłakałam - znów). Mówiąc krótko - zżyłam się z tymi ludźmi i boli, że odchodzę inną ścieżką. A jeśli przyjmą mnie do Wymarzonej Szkoły to będę na tej drodze sama jedyna, bo reszta znajomych nie będzie się kształcić w mieście tym samym, co ja.
Wymiana była przeżyciem przecudnym i chętnie pojechałabym na nią po raz kolejny. Niestety w cudowności swej były też trwogi, a mianowicie niektóre niemieckie dziewczyny naprawdę były wredne. Pomijając jednak te zbędne szczegóły... Kiedy byliśmy w Niemczech prawie wcale nie narzekałam, co jest moim małym codziennym obyczajem. Zwiedzaliśmy, bolały mnie nogi, ale starałam się o tym zapomnieć. Architektura tam była piękna, całkiem odmienna niż w Polsce. I niby wszystko takie tanie to do kraju wróciłam z ''worem'' kosmetyków dobrych firm. Właśnie przy wyjeździe z Niemiec uroniłam pierwszą łzę, która przy następnej sposobności zmieniła się w potok. Moim problemem jest właśnie to, że spajam się z ludźmi. Nawet przez stosunkowo krótki okres dwóch tygodni. Podczas naszego pobytu w Niemczech było wiele zabawnych (nie dla każdego) sytuacji, podczas których niektórzy wypadli z kajaka do wody (mówiłam!), niektórzy (ja) popłynęli w całkowicie inną stronę, byli prześladowani, rozmawiali po polsku w niemieckiej restauracji. Kiedy nasi zagraniczni koledzy przyjechali do Polski śmiechu także nie brakowało. Przyznam, że będą z tego wspomnienia. I to jeszcze jakie!
Napiszę niedługo, obiecuję. Teraz mój brzuch (nazywam go czasem vel motor) domaga się paliwa, bo dochodzi jedenasta, a go jeszcze nie dostał. Dnia jutrzejszego rozstrzygnie się wiele spraw, które poruszyć będę miała okazję. Będzie albo szczęśliwie, albo przeraźliwie smutno.

9 komentarzy:

  1. Powiem tak - w ciągu życia jeszcze niejednokrotnie przyjdzie Ci się rozstać z całą masą ludzi, którzy coś dla Ciebie znaczyli, i choć często będzie to trudne, pamiętaj, że przecież po nich też ktoś nadejdzie. Nowi, nie powiem, że lepsi, ale inni; zupełnie odmienne osobowości, które w tym przypadku będą miały wspólny cel, jakim, u większości, będzie medycyna i kierunki okołobiologiczne. Osobiście przyznam, że klasa, jaką mam w liceum, to najlepsza klasa w moim życiu - wiadomo, zawsze są jednostki, które mogą nie odpowiadać, ale grupa jest świetna. W końcu to już są (teoretycznie, czysto teoretycznie) dojrzali ludzie. A starych znajomych zawsze można spotykać - często widuję swoich przyjaciół z gimnazjum na mieście i nawet te głupie pięć minut rozmowy podnosi człowieka na duchu.
    A z taką średnią (i zapewne dobrymi wynikami z egzaminu) to spokojnie się dostaniesz gdzie chcesz. Pamiętam, że na mój biol-chem próg był 150 z hakiem, a to jest spokojnie do zrobienia nawet dla osoby przeciętnej - poza tym często też biorą kilku ludzi z rezerwowej, jeśli się o sobie przypomni w sekretariacie, i z 30 nagle się robi 36 miejsc. Luzik, nie ma się czym przejmować, będzie dobrze! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawny jest przy tym fakt, że niektórzy naprawdę uważają, iż mam zimne serce. W sumie sama tak uważałam, naah :'D Dobrze tak posłuchać rad koleżanki po fachu, dziękuję.
      Właśnie o czymś takim słyszałam, że niby miejsc 30, a osób jest więcej. W dodatku niektórzy w ciągu roku się wykruszają. Na tę chwilę trzeba być dobrej myśli ;)

      Usuń
    2. Nie wiem, czy dobrze jest mnie słuchać, no ale. Skoro tak uważasz, haha! :D
      Do nas w połowie roku dopisała się dziewczyna ze średnią około 2-3 z innej szkoły i ją przyjęli, więc wiesz... Totalnie nie fair w stosunku do chociażby mojej koleżanki, której z naboru brakło jednego czy dwóch punktów, ale cóż, różne rzeczy się zdarzają...

      Usuń
  2. A ja najfajniejszą klasę miałam właśnie w liceum, czego życzę również i Tobie :). Zresztą, w przeciągu całego życia dużo jest rozstań i kolejnych początków - najpierw gdy przeskakujemy kolejne etapy edukacji, a potem gdy zaczynamy pracę... i kolejną pracę, i może jeszcze jedną. Kiedyś miałam duże problemy z aklimatyzacją w nowych środowiskach, teraz cieszę się, że mogę poznać nowych ludzi - dobrych ludzi pod ręką nigdy nie za wiele, bo nikt nie powiedział, że stare przyjaźnie nie przetrwają :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :3 Miło przeczytać takie słowa, bo naprawdę dają otuchy.

      Usuń
  3. Też mi było smutno jak kończyłam gimnazjum, ale liceum to zdecydowanie inna bajka. Jeśli tak bardzo zżywasz się z ludźmi, tzn. że dobra z Ciebie dusza. :) Z taką średnią myślę, że nie masz co się martwić o dostanie do wymarzonej szkoły. Właściwie to - jak poszło, bo już przecież na pewno wiesz i się nie chwalisz?! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzej będzie jak się z pacjentami zżyję i później powiem: "Szkoda, że już Pani wyzdrowiała. Może Pani znowu zachorować?" :D
      Dostałam się, dostałam. Tylko nic jeszcze nie dodałam na bloga o tym. W sumie od 118 punktów przyjmowali. A w zeszłym roku od 145 ;_; Dziwnie trochę, bo prestiżowa szkoła ponoć. A zresztą zobaczymy jak będzie :)

      Usuń
  4. Gimanzjum to podobno najlepszy okres w życiu człowieka. Osobiście się z tym nie zgadzam, ja swój najlepszy czas przeżywam w liceum.
    Mam najlepszą klasę na świecie, i choć w sumie gimnazjum w niczym nie dorównuje liceum mam.na myśli nauke w nim to i tak sie teskni do tych beztroskich chwil :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście najlepsza klasę mialem s gimnazjum <3
    Teraz tez jest okey, ale jakos caly czas chce poznawać wiecej i więcej osób.
    Zycze powodzenia w drodze do wymarzonego liceum!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Created by Agata for WioskaSzablonĂłw. Technologia blogger.