6. Tu, teraz, zanim cokolwiek inne, przed jutrem, zanim umrzemy.

8 | dodaj
W poprzedniej notce pisałam, że rozstrzygną się ważne kwestie. Otóż wbrew moim pesymistycznym myślom oraz najgorszym przepowiedniom... Okazały się nieszkodliwe i po części szczęśliwe. 
Mówię szczęśliwe, bo dostałam się do Wymarzonej Szkoły. Sam próg był w sumie dosyć mały tego roku, ale ciągle obawiałam się, że mnie odrzucą. We wrześniu rozpocznie się najlepszy okres w moim życiu. Nareszcie będę miała czego się uczyć (tak, w gimnazjum było tego zdecydowanie za mało i czułam się znudzona), może wezmę udział w olimpiadzie biologicznej, będę coraz bliżej celu. Coraz bliżej upragnionego celu. Trwać będę do niego nieustannie; bez wytchnienia, bez oddechu - do miłości odwiecznej.
Nieszkodliwe, bo okazało się, że wcale nie jestem chora. Znaczy jestem, ale niezbyt poważnie. Trzeba się jednak pilnować i takie tam; dużo jodu, dużo ryb. Chociaż chętnie przejechałabym się do szpitala ponownie. Lubię być chora, dziwne, prawda? Swoją drogą byłam sama w gabinecie bardzo miłego lekarza, z którym mogłam sobie porozmawiać. ''Swojsko'' i na luzie idzie mi gadanie z doktorami. Nie to co z niektórymi przedstawicielami młodzieży, no cóż. Oczywiście zadałam mu pytanie, które bardzo go rozbawiło [czasem zastanawiam się, czy mam równo pod sufitem ("nie, nie masz")]. A kiedy będę musiała mieć operację to później mogę być lekarzem czy już nie?
Byłam na urlopie. Urlopie od życia. 
W Zielonej Górze naprawdę jest przyjemnie. Posłuchałam sobie ukochanej jazzowej muzyki w starej piekarni, w której mieści się jazz klub "Cicha Kobieta". Napiłam się także absyntu i nigdy więcej! Tego smaku nie da się opisać. Po prostu fuj, fuj, fuj. Spędziłam wiele czasu z moim starszym kuzynostwem i przekabacili mnie, jasny gwizd. Tego się nigdy nie spodziewałam. Czego? - pytasz. Ponad tydzień zajęło mi zmienienie swoich poglądów. Dobra prasa i równie dobra książka, interesujące programy telewizyjne i ładnie dobrane słowa. Nigdy nie byłam za PO, choć uważałam ich program za bardziej klarowny. WRONG DECISION! Okazało się, że to PiS jest lepsiejszy. Tak, lepsiejszy. No nie patrz tak!, poczujmy się jak pięciolatkowie. Nie będę dłużej poruszać tego tematu, bo wiem, że nie wszystkich interesuje polityka. Zresztą mój przyjaciel jasno określił "Nie znam dziewczyny, która w gimnazjum (liceum, mój drogi, już liceum) czyta gazety polityczne i szczerze się tym zachwyca". 
Czytam sobie spokojnie Annę Kareninę na zmianę z Stiegiem Larrsonem i usycham jak paprotka, która leżała na półce i nie została przeze mnie podlana. Toż to takie grube, tyle czasu mi zabiera. Jednak umęczę te książki i przeczytam je przed końcem wakacji. Są przecudne w swej cudowności, choć bardziej podoba mi się twórczość Tołstoja. Ruska dziewka ze mnie, boć wielbię rosyjskich pisarzy. Romanse rzadko czytuję. Nudzą mnie, ale Anna to inna sprawa. Może dlatego, że moje serce skradł hrabia Wroński. Tylko chwilowo, zarzekam! 
Zanurzając się w lekturze Newsweeka (typowo PO-wski, ale ma ciekawe artykuły), poznałam nowych artystów. Kto mnie zna, ten wie, że byle czego nie słucham.Wprawdzie moje gusta muzyczne są naprawdę specyficzne. W sumie cała składam się z kontrastów. Przedstawię piosenkę, którą katuję od dobrych paru godzin. Zespół Voo Voo ma genialną twórczość na podstawie wierszy. Polecam gorąco!
Zastanawiam się czy nie zrobić na tym blogu jakiegoś tygodnia, np. Tydzień z Aaronem Johnsonem (Wroński!), Caroline Dhavernas, bajkami z dzieciństwa. Propozycje składajcie w komentarzach. 
Created by Agata for WioskaSzablonĂłw. Technologia blogger.