Nie dość, że nie dodawałam nic na bloga od prawie miesiąca to jeszcze znalazłam sobie milion innych zajęć. Zaczęłam pisać opowiadanie (do którego link podam poniżej), założyłam kolejne kreatywne konto, ciągle coś maluję, czytam wiersze, piszę listy do bliżej nieznanego adresata, wróciłam do grafiki komputerowej, biegam w kapciach po drodze, wychylam się przez okno, by podlać kwiaty. Ciągle coś, ciągle ktoś.
Tak więc kolejna kwestia do przedyskutowania to Niemcy. Jak wiadomo (lub nie) w czwartek jadę na wymianę. Trzęsę się jak fretka. Chyba jeszcze nigdy niczego się tak nie obawiałam. I wcale nie chodzi o to, że mogę się nie dogadać. Moim największym problemem będzie bycie sobą. Jednak myślę, że to kwestia kilku godzin, kiedy przyzwyczaję się do nowego środowiska. Nie pojadę tam nastawiona pesymistycznie, o nie!
Oglądał ktoś wczoraj Eurowizję? Och, na pewno. Czy tylko ja mam wrażenie, że wyniki są tak jakoś... oszukane? Niemcy ostatni, to ci dopiero. O niebo lepiej śpiewali niźli Rosja. Pewnie Putin obiecał zrzucić bombę na Wiedeń, jeśli nie będą w zwycięskiej trójce. To akurat nie byłoby nic dziwnego.
Ostatnie tygodnie krążą także wokół wyborów, które rozstrzygnęły się kilka minut temu. Oczywiście wstępnie, bo jak wiadomo wyniki pojawią się rano. Niemożliwe jest zebranie do kupy głosów ze wszystkich okręgów w ciągu godziny. Wracając do tematu, ja jeszcze nie głosuję, co nie znaczy, że mogę się wypowiedzieć. Jestem tak zła (żeby nie użyć niecenzuralnego słowa), że gdybym mogła to schlałabym się jak menel spod sklepu. Niestety mam jutro dwa testy, główka pracuje pełną parą. Postaram się przeboleć pięć lat z Panem Nikim na czele państwa. Zabawne, że Ten Człowiek nawet nie potrafi się wypowiedzieć. W dodatku ma tak irytujący ton głosu, ugh! Jestem przekonana, że w polityce zagranicznej położymy się na asfalcie i przejedzie nas czołg. Podzielę się jeszcze jednym przemyśleniem. Z jakiej racji przesunięto ogłoszenie wyników o półtorej godziny? Zmarła jakaś kobieta, owszem. Ale zwłoki da się wynieść, protokół napisać. Kilkanaście minut roboty. A za ten czas Pan Nikt mógł zadzwonić do generała z prośbą o zmienienie wyników, bo przecież musiał wygrać ten, kto nie powinien. Brak już słów, zamykam temat. Lecz kiedy już będę mogła wrzucić do urny białą kartkę to na pewno nie wybiorę skorumpowanego PiS'u. Koniec świata, jeśli ta paskudna partia wygra w jesieni. Auf wiedersehen Polen.
Zapraszam do czytania - kliknij.